Smutne jest to, że w chwilach szczęścia myśli się o rozstaniu. Taki jest świat. Musimy być realistami. Przecież każdy z nas nieraz się na kimś zawiódł i jeszcze nie raz zawiedzie. Dotyczy to nawet osób, które kochamy. Prędzej, czy później pewnie dojdziemy do wniosku, że dłużej już nie wytrzymamy. A może odwrotnie? Dzięki tej "rozłące" w postaci tylko comiesięcznego spotykania się będziemy potrafili rozmawiać o uczuciach, zaufać sobie, pokochać... bardziej. Na zawsze. Idealny scenariusz. Jednak życie może spłatać nam figla, doskonale o tym wiem. Wiemy? Zapewne.
Czasami dotykają mnie złe myśli. Tak je nazywam. Po co mamy być ze sobą, skoro nie możemy nawet spędzić całego - powtarzam całego - dnia razem. Nie to, że nie chcemy, ale nie możemy. Rodzice, świat, rzeczywistość, wiek. Wiele czynników. Cóż, muszę Ją przekonywać, że wszystko będzie dobrze, ale czy sam w to wierzę? Nie chcę z Nią o tym rozmawiać. Nie potrafiłbym powiedzieć tego, co czuję.
Wyobraźmy sobie, że Miłość zgasła. Zanika. Jak w każdym związku prędzej czy później. Co dalej? Czy będzie nas coś trzymać przy sobie poza przyzwyczajeniem i strachem, tak - panicznym strachem, przed rozstaniem? Przed bólem, który temu towarzyszy? Może zdążymy się do tego momentu poznać. Poznać lepiej, jak normalni kochający się ludzie. W takim "trybie" (widywanie co miesiąc) trudno jest poznać, prześwietlić człowieka. Bardzo.
Jaka będzie nasza przyszłość? Czy myśląc o studiach myślę o Niej? Czy Ona pojawia się w moich wyobrażeniach? Znajdę czas na "jakąśtam" Oną wśród nauki, innych dziewczyn, nowego środowiska, obowiązków? O ile teraz Ona nie ma dla mnie czasu, o tyle ja mogę nie mieć go w przyszłości dla Niej. Nie wiem co mam myśleć. Miłość to problem. Tęsknota rodzi ból. To będzie trudny czas dla mojego serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
O co tu chodzi? Jeśli jesteś tu pierwszy raz i chcesz dowiedzieć się więcej o Lekcji Miłości, o mnie i moim doświadczeniu - zobacz tu