niedziela, 13 maja 2012

Zakochanie a zauroczenie

Wprowadzając w temat zakochania i zauroczenia zasięgnę pomocy u sprawdzonego źródła jakim jest Słownik Języka Polskiego wydawnictwa PWN. Czytamy w nim:

zakochanie «miłość do kogoś»
zauroczenie «fascynacja kimś lub czymś»

Nawet słownikowa definicja tych dwóch pojęć każe nam ustawić je w innej kolejności: najpierw jesteśmy kimś zafascynowani, czyli zauroczeni, aż uczucie to przerodzi się w miłość i cudowny stan zakochania w jakim autor dzisiejszego posta się znajduje.

Dzisiaj jednak zadam dwa pytania i - w ramach odpowiedzi na nie zapiszę swoje przemyślenia na ten temat. Pierwsze z nich: Czy zauroczenie jest chwilowe, czy przemija? Jeśli przemija, to czy zatem miłości już później nie ma? Bo w końcu czy potrafimy kochać, czy możliwa jest miłość bez fascynacji, pożądania, pociągu? Moje zdanie niestety nie jest pozytywne i sam się go wstydzę. Uważam, że to wszystko kiedyś się kończy, zarówno fascynacja i "odkrywanie" drugiej osoby, jak i miłość do niej się wypali. "Kiedyś" jest względne i bliżej nieokreślone, ale niechybnie nastąpi w każdym związku. Od nas zależy, czy owego "kiedyś" doczekamy, czy zaciągniemy za sobą do końca życia.

A czy można zauroczyć się w kimś nie kochając go? Na szalę rozważań osiemnastoletniego doświadczenia kładę TAK i NIE, gdzie wygrywa to pierwsze. Sądzę, że oczarować, zafascynować może nas wiele osób. Jest jednak to "coś", które powoduje, że nie czujemy nic więcej do tej osoby. Tak jest, gdy kogoś naprawdę szczerze i prawdziwie kochamy, wtedy potrafimy odróżnić chwilową fascynację od prawdziwego uczucia.

3 komentarze:

  1. Dla tych co mają nadzieję i szukają pomocy u innych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nikt inny nie oczarował cie w czasie gdy jestes z tą swoja dziewczyna? oczywiste jest ze skoro jestescie tak czesto rozdzieleni to masz mysli ze z kims innym byłoby ci lepiej i łatwiej , ..myslisz o kims innym w sposob " ciekawe jakby to z nią wyglądał zwiazek" ?

      Usuń
  2. Oczywiście, że miałem takie myśli. Był okres załamania, w którym naprawdę miałem prawdziwe wątpliwości, czy bycie z osobą, która mieszka tak daleko ma sens. W tym czasie też chyba jedna osoba (chociaż może w ciągu ośmiu miesięcy było ich więcej, nie pamiętam) mnie "oczarowała" i myślałem o niej na poważnie jako o ewentualnej dziewczynie "zamiast". Coś jednak pomogło mi w pokusie dalszego myślenia o niej. To był trudny czas dla mnie i mojej dziewczyny, której powiedziałem, że mam "złe myśli". Gdy szczerze i prawdziwie się kogoś kocha, to odległość, ani inne przeciwności nam nie przeszkodzą. Czasami wystarczy tylko rozmowa telefoniczna, ale zwykle spotkanie burzy takie myśli i wtedy doskonale wie się, że tej jedynej osoby nie da się zastąpić.

    Dziękuję za komentarz i przepraszam, że odpisuję pod swoimi postami, ale nie otrzymałem informacji o Twoim blogu (o ile takowy masz). Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

O co tu chodzi? Jeśli jesteś tu pierwszy raz i chcesz dowiedzieć się więcej o Lekcji Miłości, o mnie i moim doświadczeniu - zobacz tu