...nie istnieje. Zawsze będą występować jakieś kłótnie, różnice zdań, przekonań, opinii na jakiś temat. To naturalne. Problemy są i będą. Nie możemy ich w żaden sposób uniknąć. Są jednak związki (dwojga ludzi, nie chemiczne) bardziej lub mniej dobrane. Chociaż chemia akurat ma tutaj wiele do powiedzenia.
Utrudniamy sobie życie. My ludzie. Dzisiejszy post jest dyktowany przez logikę - podobnie jak w dyskusji o Bogu. A więc mamy (w przypadku mojej sytuacji):
1. Mieszkamy daleko od siebie (dwie godziny), stąd widujemy się rzadziej (co jest chyba z resztą oczywistą tego konsekwencją).
2. Między nami poza górami, rzeką i hektarami lasów jest też spora (to zależy od punktu odniesienia; względność) różnica wieku. W prawdzie trzy lata to nie wieczność, jednak miejmy na uwadze osiemnastolatka i piętnastolatkę.
3. Odmienne poglądy. Ją interesuje wszystko i wszędzie Jej pełno, Jego (mnie!) zainteresowania skupiają się wokół matematyki i raczej nie rozumiem osób, które "pchają się", by tylko było ich widać. O tym już pisałem.
Zatem - posługując się logiką - po co mamy komplikować sobie i tak już trudne życie? Przecież o ile łatwiej byłoby nie być razem i nie myśleć o tych wszystkich trudnościach. Ile przecież czasu, energii, serca, myśli poświęcamy osobie, która jest tam gdzieś daleko. Może niepotrzebnie? Logika podpowiada nam, że nie możemy marnować czasu, gdyż... nie ma na to czasu. Tylko czy rzeczywiście Miłość (jeszcze coś na ten temat wspomnę) można nazwać stratą czasu? Może Bóg (o czym ja piszę... ?) wynagrodzi nam ten trud?
Niczym w "Modzie na sukces": KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ.
Jutro kolejna - bardziej optymistyczna, dzisiaj tylko wstęp.
Niczym w "Modzie na sukces": KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ.
Jutro kolejna - bardziej optymistyczna, dzisiaj tylko wstęp.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
O co tu chodzi? Jeśli jesteś tu pierwszy raz i chcesz dowiedzieć się więcej o Lekcji Miłości, o mnie i moim doświadczeniu - zobacz tu