Przyszedł czas na zadawanie sobie pytań, na ile ten blog jest dobrym pomysłem, a na ile kiczowatym urozmaiceniem sobie czasu. Gdyby tak zastanowić się, to osiemnastoletni chłopak w zasadzie nie powinien pisać takich rzeczy. Niby dlaczego mam dzielić się swoimi przemyśleniami, skoro większość ludzi tego nie robi? Czy Lekcja Miłości to tandetny pomysł?
W zasadzie nie wiem czy powinienem o niektórych sprawach w ogóle pisać, może lepiej byłoby po prostu zostawić je dla siebie. Miłość zawsze będzie stwarzać nowe problemy, a więc tematów do postów szybko mi nie zabraknie. Może jednak gdy ktoś to przeczyta, to coś zmieni się w jego życiu? Może ktoś zastanawia się nad tym, czy ma kontynuować związek spotykając się ze swoją drugą połówką co miesiąc? Może komuś Lekcja Miłości pomoże?
Znam jedną taką osobę i chyba to mi wystarczy. Wiele zasługuję temu blogowi (o tym już pisałem, dawno) i liczę na to, że pomoże on nam w przyszłości, gdy być może dowie się o nim moja dziewczyna. Przynajmniej będzie o mnie więcej wiedziała, znała moje przemyślenia, wnioski, uczucia, myśli i wreszcie - myślę, że Lekcja Miłości utwierdzi ją w przekonaniu, że pomimo wszystkich przeciwności, zawsze ją kochałem i nie zamierzam tego łatwo zmienić.
Tworząc bloga myślałem nad umotywowaniem tego czynu i znalazłem powód na tyle szczytny, żeby nie bać się otwarcie przyznawać do miłości (gdyż zawsze jest odmiennym czytać o wywodach chłopaka, jakoby on nie miał uczuć). Kieruję się tu moim romantycznym usposobieniem, które tłumię na co dzień. Obiecałem Jej, że zrobię niespodziankę, mówiłem, że drzemie we mnie dusza romantyka, stąd sądzę, że ucieszy się z takiego prezentu (o ile wreszcie postanowię jej go pokazać).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
O co tu chodzi? Jeśli jesteś tu pierwszy raz i chcesz dowiedzieć się więcej o Lekcji Miłości, o mnie i moim doświadczeniu - zobacz tu